wtorek, 10 czerwca 2014

DZIĘKUJĘ !!!

To już koniec oficjalnego pisania bloga na potrzeby zajęć. Dziś każdy z nas został oceniony


To dzięki WAM udało mi się zdobyć ocenę taką, a nie inną. Uwierzcie, wcale nie było tak łatwo. Wasze wejścia na blog, lajki, komentarze pozwoliły mi uzyskać ocenę bardzo dobrą.

Dziękuję każdemu, kto się do tego przyczynił ! ;)

czwartek, 5 czerwca 2014

Mobilne Gliwice

Czy wiecie, że Nasze miasto wprowadziło szereg udogodnień dla mieszkańców w postaci aplikacji i wirtualnych biur obsługi? Oto kilka najważniejszych

www.gliwice.eu


1. Strona internetowa 
Znajdziecie dla niej najważniejsze informacje dla mieszkańców, turystów, przedsiębiorców, a także aktualności. To tutaj możecie znaleźć potrzebne odnośniki do wirtualnego oddziału Urzędu Miejskiego.

2. Wirtualne Biuro Obsługi 
To dział w którym można znaleźć informacje o sprawach załatwianych w UM.

3. SEKAP 
To tutaj znajdziecie wszystkie urzędy on-line. Nie tylko te z Gliwic, ale z całego Śląska.

www.gliwice.eu


4. Aplikacja Mobilne Gliwice
To bezpłatna aplikacja, która pozwala na otrzymywanie najświeższych informacji z Gliwic bezpośrednio na smartfon i tablet. Co ciekawe, jest to jedna z pierwszych aplikacji mobilnych w regionie.

5. Gliwickie Obiekty Sportowe 
Dzięki tej stronie możecie zarezerwować dla siebie lub swojej drużyny wybranego obiektu sportowego w Gliwicach.

6. Geoportal Miasta Gliwice 
To miejski system informacji przestrzennej.

7. Portale społecznościowe - Facebook, Twitter, Pinterest
Zobaczycie tu najlepsze zdjęcia, znajdziecie najświeższe informacje, zawsze będziecie na bieżąco!

wtorek, 27 maja 2014

Mały eksperyment

Zastanawialiście się kiedyś skąd biorą się fani na Facebooku? Zróbcie mały eksperyment i wpiszcie w wyszukiwarkę Allegro hasło „Facebook”


Wyskakuje kilkaset aukcji, które oferują sprzedaż lajków, profesjonalne prowadzenie fanpage’a , pozyskiwanie fanów na swoją stronę, kupno komentarzy i tym podobne.



A teraz drugi eksperyment: wejdzie na swoim Facebooku w zakładkę Polubienia i przejrzyjcie sobie co lubicie. Dam sobie rękę uciąć, że znajdzie się tam kilka pozycji, które widzicie pierwszy raz na oczy. Tutaj pojawia się pytanie, skąd one się tam wzięły. Jeszcze nie wiecie?

Pewnie znacie takie strony jak „ 1000 sposobów na..”, „… płakał jak…”, „Miejsca o których…”itd. Wyspecjalizowane firmy zakładają takie fikcyjne strony, w ciągu kilku dni pojawia się na nich kilkadziesiąt wpisów. Nazwa strony jest na tyle ciekawa, że szybko zdobywa kilka - kilkadziesiąt tysięcy fanów. Za jakiś czas w miejsce starej nazwy fanpage’a pojawia się nowa; jakiegoś przedsiębiorstwa czy instytucji. Tak właśnie zdobywa się fanów na portalach społecznościowych.


Fani i lajki są do kupienia na Allego i innych serwisach aukcyjnych,  ale czy to aby moralne? Na pewno jest to pójście na łatwiznę, nie wyzwala w właścicielach stron kreatywności jak pozyskać nowych fanów. Pewnie, że cieszy liczba kilkudziesięciu tysięcy osób, które lubią naszą stronę, ale co to za radość, jeśli wiemy, że sami ich sobie kupiliśmy?


PS. Przed chwilą znalazłam również ofertę na Gruponie ;o


czwartek, 22 maja 2014

Radiostacja

Za oknem piękna pogoda, warto więc poświęcić kilka godzin i wybrać się do parku przy Radiostacji Gliwickiej. Przy okazji łapania pierwszych letnich promieni, myśli same biegną do roku 1939...


http://www.muzeum.gliwice.pl/gliwicka-radiostacja/

... wtedy to miejsce miała Prowokacja Gliwicka. 31 sierpnia 1939 roku do Gleiwitzer Rundfunk wdarł się siedmioosobowy oddział dowodzony przez oficera SS Alfreda H. Naujocksa. Przebrani za powstańców śląskich próbowali odczytać odezwę, która zapowiadała polską ofensywę i wzywała do powstania. Była to część akcji pod kryptonimem "Tannenberg", która przyczyniła się do rozpoczęcia II Wojny Światowej.

Dziś Radiostacja Gliwicka to najwyższa na świecie zbudowana z całości z drewna konstrukcja na świecie (111 metrów). Uświetnia panoramę miasta, a swoją fantastyczną historią sprawia, że Gliwice są znane na świecie.

piątek, 9 maja 2014

Przejawy marketingu wirusowego i partyzanckiego

Pewnie zastanawialiście się kiedyś, jak to się dzieje, że niektóre rzeczy stają się tak bardzo znane i powszechne. Zazwyczaj za wielką popularnością stoi marketing wirusowy oraz marketing partyzancki





Znacie ten filmik? Stawiam, że tak. To hit internetu, ale też promocja filmu "Diabelskie nasienie". Właśnie na takie działania składają się techniki marketingu partyzanckiego. Chodzi o to, by w niekonwencjonalny sposób dotrzeć do jak największej liczby odbiorców. Często promocja taka tworzona jest przy użyciu jak najmniejszych środków finansowych, jednak angażuje wyobraźnię autorów. Dlatego w naszych miastach bardzo często można spotkać vlepki.

www.piastgliwice.eu


W Gliwicach również można zauważyć przejawy marketingu wirusowego. Dobrym przykładem jest "rywalizacja" gliwickich mediów. Redaktorzy naczelni publicznie się oczerniają, usuwają loga, a nawet całe redakcje. Użytkownicy sieci rozsyłają sobie takie zdjęcia czy wypowiedzi i dzięki temu wzrasta zainteresowanie danym medium.

https://www.facebook.com/TelewizjaImperiumGliwice?fref=ts

Tak więc marketing wirusowy polega na zainicjowaniu sytuacji, w której odbiorcy sami przesyłają sobie materiały - filmy, zdjęcia, memy, które promują usługi, zachowania lub budują świadomość marki.



wtorek, 22 kwietnia 2014

Świąteczne rajtowanie

Osterritt czyli Wielkanocna Procesja Konna odbyła się wczoraj w gliwickiej Ostropie. Tym razem na koniach zasiadło prawie 90 jeźdźców




Tradycja objeżdżania okolicznych pół liczy sobie około 300 lat. Co roku młodzieńcy i mężczyźni o 13.00 pod kościołem pw. Ducha Świętego ustawiają się w świątecznym orszaku. Od kilku lat towarzyszą im również kobiety. W tym roku najmłodszy uczestnik miał 5 lat.



Tradycja znana jest głównie na Śląsku. Kawalkadę można spotkać w Poniedziałek Wielkanocny m.in. w Piotrowicach Wielkich, Raciborzu,od tego roku również w Żernicy. W Ostropie tradycja ta nosi nazwę Osterritt (niem. Ostern - Wielkanoc, Ritt - przejażdżka konna). Jeźdźcy w ciągu czterech godzin objeżdżają całą dzielnicę, śpiewając przy tym pieśni wielkanocne oraz modląc się o dobre, urodzajne plony.




Można zauważyć, że niektórzy mężczyźni są przystrojeni jednym wieńcem, inni znów dwoma. Otóż dzięki temu łatwo rozróżnić kto jest jeszcze kawalerem. Nieżonaci przyozdobieni są dwoma wieńcami. Kiedy już procesja dobiega końca, wszyscy udają się do kościoła na krótkie nabożeństwo. Po nim kawalerowie próbują wrzucić wieniec na krzyż przed kościołem. Mówi się, że ten, któremu się uda, do roku stanie przez ślubnym ołtarzem.






poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Czy generacji leni uda się zmienić świat?

Wszyscy ich znamy. Ba, być może sami to robimy. Siedzimy przed komputerem i klikamy.

http://www.wiecjestem.us.edu.pl

Slaktywizm (kliktywizm) opisuje bierną aktywność, ograniczającą się do wirtualnego świata. Termin ten pochodzi od wyrazów slacker, czyli leń i activism, czyli aktywność. Przez wiele osób jest postrzegany negatywnie. Dlaczego? Otóż slaktywiści klikają w posty na portalach społecznościowych, zbierają tzw. lajki, przyłączają się do protestów na Facebooku, „karmią” głodne zwierzaki, ale gdy tylko wylogowują się z portalu, od razu zapominają. Co więcej, ich działania ograniczają się tylko i wyłącznie do wirtualnej aktywności. Można też wysyłać smsy za 2,44 na rzecz fundacji. Slktywista od razu ma czystsze sumienie, bo przecież pomógł komuś, wsparł go finansowo. Micah White, redaktor magazynu „Adbusters” mówi, że „kliktywizm ma się do aktywizmu tak, jak McDonald’s do slow food”. Według niego takie działania przynoszą więcej szkody niż pożytku wszystkim ruchom politycznym, społecznym i ekologicznym.


http://www.kampaniespoleczne.pl

Tutaj pojawia się pytanie, dlaczego wciąż przybywa kliktywistów? Przecież wszyscy znamy to zjawisko, prawda? Otóż trzeba otwarcie przyznać, że po prostu łatwiej jest sadzić wirtualne sadzonki niż te prawdziwe, ponieważ nie musimy poświęcać na to naszego jakże cennego czasu. Tak samo o wiele prościej kliknąć w brzuszek Pajacyka, niż udzielać się w wolontariacie.

Patrząc jednak z drugiej strony, czyż nie kliknie rozpoczyna wiele pożytecznych akcji, czy naprawdę nie pomaga? Przykład z ostatnich dni. Studenci z Politechniki Wrocławskiej dostali się do finału konkursu NASA, jednak uczelnia odmówiła finansowej pomocy i członkowie „Space is more” nie mieli 50 tysięcy złotych potrzebnych na wyjazd do USA. Postanowi zebrać pieniądze na własną rękę. Umieścili apel na portalu polakpotrafi.pl i prosili o pomoc w uzbieraniu środków. Warto wspomnieć, że wrocławski team to jedyna polska drużyna, która dostała się do finału prestiżowego konkursu. Udało się! Na dziesięć dni przed końcem zbiórki, studentom udało się zebrać już ponad 70 000zł (na wyjazd całego teamu potrzebowali ok 50 tysięcy). Udało się właśnie dzięki kliktywistom.To oni klikali, udostępniali, dzięki nim o akcji dowiedziała się cała Polska.


http://polakpotrafi.pl/projekt/space-is-more



To nie jedyny pozytywny przykład tego zjawiska. Może to w Waszym mieście został zbudowany plac zabaw Nivei, albo brzydkie mury zostały pomalowane dzięki akcji Let's Colour sponsorownej przez Dulux?

Warto jednak pamiętać, że dobrze, kiedy akcja zaczyna się na Facebooku czy innym portalu, ale lepiej byłoby, gdyby tam się nie kończyła. Realizację powinniśmy już wziąć w swoje ręce.


To czy kliktywizm jest pozytywnym czy negtywnym zjawiskiem, i czy działa, do roztrzygnięcia pozostawiam Wam. 

piątek, 28 marca 2014

O Ostropie słów kilka

Gdzie jest Ostropa, tego większość w Gliwicach nie wie. Jak już ktoś słyszał, to coś tam kojarzy, że chyba jakaś wiocha. Tak się dziwnie jakoś składa, że Ostropa od 1975r. jest dzielnicą Gliwic


www.demotywatory.pl

Fajny demotywator, nie? Ktoś się z nim nie zgadza? O Ostropie zapomniało całe miasto. Tutaj nie ma kanalizacji, parku, placu zabaw. Największy sklep to "Od i Do" i kiosk przy kościele, nawet Żabki nie ma. Stacja paliw dopiero w Chorynskowicach, Biedronka na Wójtowej Wsi (od niedawna). Za to mamy trzy salony samochodowe. Każdy przed domem ma rów z którego śmierdzi, o czym zawsze wspominają mieszkańcy Wilczego Gardła (My chociaż zawsze jesteśmy na mapie Gliwic, Wilcze Gardło czasem jest ucinane). Chodnik jest po jednej stronie ulicy - nie żeby ulica Ignacego Daszyńskiego główną była, a nawet wojewódzką. Nie możemy narzekać, przecież w Ostropie znajduje się węzeł autostradowy - zawsze przecież można A4 do Niemiec jechać, do Heimatu. To już jest osobna sprawa. Bo w Ostropie sami Niemcy mieszkają. Każdy ma podwójne obywatelstwo i każdy język niemiecki zna. Młodsi mieszkańcy coraz mniej go znają, chociaż w szkole uczą się go jako języka ojczystego. Za to wśród nich króluje śląska gwara. Przepraszam, skłamałabym. Rodowici ostropianie tak mają, a teraz sporo obcych tu jest. I domy stawiają i niemieckiego ani śląskiego nie znają. Aa i nie obcych, a cudzych. W Ostropie nie mówi się "on jest obcy", tylko "on jest cudzy", a jak jest cudzy, to trudno, żeby się z nim kolegować, bo pewnie gorol na dodatek (wszyscy wiedzą, że każdy gorol jest zły, bo to wykształcony cwaniak, co o życiu nic nie wie). 

W Ostropie to nawet msze w kościele po niemiecku są odprawiane. Kościół to też odrębna sprawa. Stoi w samym środku dzielnicy i całe ostropskie życie wokół niego się kręci. Tu nie ma tablic z ogłoszeniami, no chyba, że przy cmentarzu, ale też zbędne, bo ksiądz na ambonie wszystko ogłasza, nawet kiedy Remondis po śmieci przyjedzie. Zgadnijcie gdzie odbywają się festyny i zbiórki elektrośmieci? Tak, na placu farskim (przy kościele i cmentarzu). Co tydzień też trzeba iść kościół posprzątać. Nie, nie wszyscy, kolejno, ulicami. A potem każdy patrzy czy sąsiad poszedł, a jak nie, to już cała Ostropa wie. 

Bo u nas wszyscy wszystko wiedzą. O wszystkich. Jeszcze ja sama czegoś o sobie nie wiem, ale sąsiadka już wie. Jest lepsza niż FBI, serio. Niby idzie z wnuczką na spacerek, albo kury paść, ale to pretekst tylko. Przecież musi zobaczyć kto do kogo przyjechał. Z okna też wygląda, w którą stronę sąsiad samochodem wyjeżdża, a kto do niego przyjechał, albo o której do domu wrócił.

Do kur jeszcze wracając. Wiele ostropian hodowlą się zajmuje. Kury, kaczki, gęsi, gołębie są często spotykanymi mieszkańcami ostropskich ogródków. Spotykana jest również trzoda chlewna i bydło - to już w większych gospodarstwach, a ich wciąż nie mało u nas. No i traktory po ulicach jeżdżące - żeby na pole dojechać - bo Ostropa polami jest otoczona. 

W Ostropie prężnie działa OSP, DFK, Chór Heimat, drużyna piłkarska Carbo Gliwice (obecnie druga w tabeli A klasy), trochę gorzej Rada Osiedlowa, filia Biblioteki Miejskiej, która jest czynna trzy razy w tygodniu, natomiast najgorszym ostropskim przybytkiem jest przychodnia zdrowia. Czynna do 15, a lekarz pojawia się dziennie aż na godzinę. Nie ma co narzekać, zawsze można wsiąść w autobus linii 624 (innej nie ma), który w najlepszym razie jeździ co pół godziny i przejechać się do przychodni w Wilczym Gardle albo w Wójtowej Wsi. Spokojnie, za to przychodnia dentystyczna w Ostropie jest wypasiona.

Taka jest właśnie Ostropa, wiejska dzielnica Gliwic. Pachnie kompostem i ściekami, za to ma piękne widoki na pola. Szkoda, że nie na przyszłość.





* Nikogo nie chciałam urazić ani obrazić. Tekst jest felietonem opartym na moich subiektywnych obserwacjach.

czwartek, 20 marca 2014

Jak to jest być z "wirtualnym" ?

Kiedy jest się samotnym, bardzo łatwo o zauroczenie w przypadkowo poznanej osobie. Jeśli ponadto wykazuje się zrozumieniem, potrafi rozbawić i cieszyć się życiem, wydaje się, że to ideał. Co, jeśli ten ideał jest inteligentnym systemem operacyjnym?



„Ona” to niezwykła opowieść miłosna Spike’a Jonzego, która mówi przede wszystkim o samotności i wielkiej potrzebie bliskości. Theodore (fantastyczny Joaquin Phoenixwłaśnie rozstał się z żoną (Rooney Mara). Zbiera się, by podpisać papiery rozwodowe, ale ciągle coś go powstrzymuje. Na co dzień zajmuje się pisaniem listów w imieniu swoich klientów w serwisie BeautifulHandwrittenLetters.com. Znacznie zaniedbał znajomych, rzadko wychodzi, w domu szuka rozrywki i pocieszenie w trójwymiarowych grach komputerowych i pornografii. Wszystko zmienia się, gdy pewnego dnia instaluje nowoczesny system operacyjny OS1. Nie jest to zwykły system – ma on poznać i zaspokajać potrzeby użytkownika. Właśnie to robi Samantha (głos Scarlett Johansson) –  rozmawia z nim, pociesza, poznaje z nim na nowo świat, rozbawia, zawsze jest przy nim. Z czasem przestaje być dla Theo systemem, a towarzyszką życia, którą kocha najbardziej na świecie.



Jonze pokazuje rzeczywistość w niedalekiej przyszłości, kiedy między światem realnym a wirtualnym nie ma różnicy, ponieważ stoją na równi. Nikogo nie dziwią przyjaźnie czy związki z „wirtualnym”, a komputery wykonują za ludzi większość zadań. Dramat nagrodzony Oscarem za najlepszy scenariusz oryginalny uświetniony jest świetną grą aktorską. Phoenix fantastycznie gra, sprawa wrażenie, jak gdyby cały film rozmawiał z ukochaną przez telefon. Johansson choć niewidoczna na ekranie, kreuje wyrazistą postać. Gra jej głosu sprawia, że widz sam gubi się czy to osoba, czy komputer. Również  Amy Adams w swej drugoplanowej roli ukazuje aktorski kunszt. Znakomicie skomponowana przez Willa Butlera i Owena Palletta muzyka bezbłędnie uzupełnia dzieło Jonzego.


„Ona” wcale nie przedstawia obrazu nierealnego. Choć to futurystyczna opowieść, wszystkie zachowania bohaterów są nam wszystkim znajome – ciągle w biegu, z telefonem przy uchu, coraz bardziej zamknięci w wirtualnym świecie. Reżyser subtelnie stara skłonić się widza do przemyśleń – na pytanie czy warto stawiać na równi życie realne z wirtualnym, każdy odpowie sobie sam po seansie.

piątek, 14 marca 2014

Sławni, związani z Gliwicami

Czy wiecie, że współwynalazca kremu Nivea pochodzi z Gliwic? Pamiętacie Leopolda Sochę, głównego bohatera  filmu W ciemności Agnieszki Holland? On także związał swoje życie z Naszym Miastem. Kto jeszcze? Zdziwicie się ! :)


1. Magdalena Kumorek. Urodziła się w Pyskowicach, ale wychowała się w Gliwicach. Tutaj skończyła Liceum Ogólnokształcące nr V oraz Państwową Szkołę Muzyczną.

Magdalena Kumorek


2. ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.  Od 1 grudnia 2009 proboszcz ormiańskokatolickiej parafii południowej z siedzibą w kościele Trójcy Świętej w Gliwicach.

ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski


3. Sebastian Boenisch. Reprezentant Polski w piłce nożnej urodzony w Gliwicach jako Sebastian Pniowski.

Sebastian Boenisch

4. Leopold Socha. Pracownik lwowskich zakładów oczyszczania miasta. W czasie wojny ukrywał w kanałach dziesięciu Żydów. Po zakończeniu wojny z rodziną i ocalonymi Żydami przeniósł się do Gliwic, gdzie w 1946r. zmarł.

Leopold Socha

5. Włodzimierz Lubański. Urodzony w Gliwicach wielokrotny reprezentant Polski w piłce nożnej. Mistrz olimpijski z 1972 roku.

Włodzimierz Lubański

6. Barbara Kałużna. Aktorka teatralna i filmowa. Absolwentka Szkoły Podstawowej nr 3 im. Arki Bożka w Gliwicach – Ostropie i V Liceum Ogólnokształcącego im. Andrzeja Struga w Gliwicach. Podczas edukacji w liceum równolegle kontynuowała naukę w Państwowej Szkole Muzycznej II st. w Gliwicach – w klasie śpiewu.

Barbara Kałużna

7. Oskar Troplowitz. Urodzony w Gliwicach niemiecki farmaceuta, współwynalazca kremu Nivea. Jego ojciec Louis Troplowitz wzniósł gliwicką synagogę.

Oskar Troplowitz

8. Stanisław Soyka. Wychowany w Gliwicach. Uczeń Podstawowej Szkoły Muzycznej I stopnia w Gliwicach. W wieku 7 lat wraz z ojcem udzielał się w chórze katedralnym.

Stanisław Soyka

9. Tadeusz Różewicz. Polski poeta, dramaturg, prozaik i scenarzysta. W 1949 roku przeniósł się z Krakowa do Gliwic. Tutaj poślubił swoją żonę Wiesławę, a na świat przyszli jego synowie. Mieszkał przy ul Zygmunta Starego 28.

Tadeusz Różewicz

10. prof. Jerzy Buzek. Ukończył studia na Wydziale Mechaniczno-Energetycznym Politechniki Śląskiej w 1963 ze specjalizacją inżynieria chemiczna. W 1969 obronił doktorat, habilitował się w 1979. W 1997 otrzymał tytuł naukowy profesora nauk technicznychW 1963 podjął pracę w Instytucie Inżynierii Chemicznej Polskiej Akademii Nauk w Gliwicach. W 1974 został nauczycielem akademickim na Politechnice Śląskiej. Był także członkiem i sekretarzem naukowym Komitetu Naukowego Inżynierii Chemicznej i Procesowej Polskiej Akademii Nauk w Gliwicach.

prof. Jerzy Buzek

11. Beata Rybotycka. Urodzona w Gliwicach polska aktorka i piosenkarka. Znana m.in. z seriali Majka i M jak Miłość. 

Beata Rybotycka

12. Lukas Podolski. Urodzony w Gliwicach niemiecki piłkarz pochodzenia polskiego, grający obecnie w Arsenalu i w reprezentacji narodowej Niemiec.

Lukas Podolski

13. Wojciech Pszoniak. Polski aktor filmowy i teatralny. Dorastał w Gliwicach. 

Wojciech Pszoniak

14. Agata Buzek. Córka profesora Jerzego Buzka. Polska aktorka i modelka. W dzieciństwie uczęszczała do Gliwickiej Szkoły Baletu, występowała w Gliwickim Teatrze Muzycznym. Później uczyła się w II LO im. Walerego Wróblewskiego.

Agata Buzek

15. Egon Franke. Urodzony w Gliwicach polski szermierz. Jako pierwszy obywatel polski zdobył indywidualnie złoty medal olimpijski w szermierce w 1964r. w Tokio. Na tych samych Igrzyskach zdobył wraz z drużyną srebro, natomiast w 1968r. na Igrzyskach w Meksyku zdobył w drużynie brązowy medal.

Egon Franke


16. gen. Jerzy Ziętek. Urodzony  10 czerwca 1901 roku w Szobiszowicach, wielokrotny poseł na Sejm. W latach 1919–1921 aktywny jako działacz propolski na Górnym Śląsku, według oficjalnej propagandy i wspomnień uczestnik powstań śląskich.

gen. Jerzy Ziętek





czwartek, 13 marca 2014

Kim był Horst Bienek?

Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że miasto Gliwice jest bohaterem powieści literackich - i to nie byle jakich. Tetralogia gliwicka przyniosła autorowi pisarską sławę. Czytając dziś jego dzieła, można udać się na niezwykłą wycieczkę po wojennych Gliwicach.

źródło: faz.net

Horst Bienek urodził się w Gliwicach 7 maja 1930r. W dzielnicy Zatorze do dziś stoi dom, w którym pisarz mieszkał, natomiast ulica przy której dom stoi, nosi jego nazwisko. W 1945 roku został wysiedlony do Niemiec, gdzie pobierał nauki u Bertolda Brechta. W 1951r. został aresztowany przez NKWD pod zarzutem działania przeciwko polityce kulturalnej NRD i skazany na dwadzieścia pięć lat ciężkiej pracy w Workucie. Cztery lata później został zwolniony na podstawie amnestii. Wrócił do Monachium, gdzie pracował m.in. jako lektor niemieckiego wydawnictwa Tagenbuch Verlag, później jako redaktor radia Hessischer Rundfunk. 

źródło: wikipedia.pl
Bienek odwiedził miasto rodzinne w 1987r. przy okazji kręcenia filmu biograficznego. Mówił, że jest niemieckojęzycznym Ślązakiem, dążył do zbliżenia Polaków i Niemców na Górnym Śląsku. Okres dzieciństwa odcisnął piętno na jego twórczości. Choć początkowo pisał o doświadczeniach  z łagru, później podjął tematykę związaną z Gliwicami i Górnym Śląskiem. W 1975r. wydana została Pierwsza Polka (Die erste Polka), która przyniosła mu sławę. Powieść ta zapoczątkowała tetralogię gliwicką, w której ukazały się jeszcze: Wrześniowe Światło (Septemberlicht), Czas bez Dzwonów (Zeit ohne Glocken) oraz Ziemia i Ogień (Erde und Feuer). Akcja powieści toczy się w Gliwicach w czasie II Wojny Światowej, a w losach bohaterów można odnaleźć liczne wątki biograficzne. 

źródło: gliwiczanie.pl


To nie jedynie dzieła Bienka związane z Gliwicami. W 1976r. wydał cykl wierszy pod wspólnym tytułem Gliwickie Dzieciństwo, a w 1983r. opublikował książkę pt. Opis pewnej prowincji, która była swego rodzaju pamiętnikiem dokumentującym pracę podczas powstawania tetralogii gliwickiej. Następnie ukazały się jeszcze: Podróż do krainy dzieciństwa i Brzozy i wielkie piece. Dzieciństwo na Górnym Śląsku. Jest także wydawcą albumu zdjęć przedwojennego Śląska Album śląski. 

Horst Bienek zmarł na AIDS 7 grudnia 1990r. w Monachium.


piątek, 7 marca 2014

Skąd wzięła się nazwa miasta?

Niewiele osób wie, że Gliwice mieszczą się w dwudziestce największych polskich miast. Miasto zajmuje siedemnaste miejsce według powierzchni, osiemnaste według ludności, są także czwartym największym miastem województwa śląskiego według ludności. 

źródło: wikipedia.pl


Dziś jednak o czym innym. Skąd wzięła się nazwa miasta? Otóż dawniej historycy, głównie niemieccy, wiązali pochodzenie nazwy Gliwice/Gleiwitz (pisane również dawniej: Glywice czy Glewitze; łac. Glivitium) od czeskiego pojęcia chlewa. Taką tezę postawił między innymi autor pierwszej monografii miasta niemiecki autor Beno Nietsche. Stąd można stwierdzić, że XIII-wieczna nazwa miejscowa została powiązania z czeskim pochodzeniem. Twierdzenie Beno Nietschego zostało zweryfikowane przez niemieckich i polskich językoznawców i zastąpione dwiema innymi koncepcjami:

  1. Gliw albo Gliwa – to imię osobowe, które występowało na terenie Śląska w średniowieczu. W tym przypadku Gliwice posiadają nazwę patronimiczną utworzoną od imienia właściciela ziemi lub jej dzierżawcy, względnie założyciela, zasadźcy Gliwic.
  2. Gliw – w językach słowiańskich oznacza często teren gliniasty, obszar podmokły, wilgotny. W języku prasłowiańskim *gliva /*glivъ oznaczało coś oślizłego, śluzowatego, kleistego, a gliwieć oznaczało gnić, psuć się. W języku polskim używa się do chwili obecnej tego wyrazu np. do określenia zepsutego i przypominającego glinę - zgliwiałego sera. Ciekawostką jest fakt, że w językach słoweńskim, chorwackim i serbskim termin glive /gljive oznacza grzyby, zaś gljivice – małe grzybki. Według tej wykładni nazwa Gliwic jest nazwą topograficzną, utworzoną od właściwości obszaru na którym założono miasto.

Dworzec PKP, źródło: olek.friko.pl/

Jedna i druga teza ma swoich zwolenników i przeciwników, choć językoznawcy raczej skłonni się przychylać się do drugiej, topograficznej wykładni. W wielu opracowaniach niemieckich można się jeszcze spotkać z tezą wcześniejszą, powielaną bezpośrednio od Beno Nietschego.
W księdze łacińskiej Liber fundationis episcopatus Vratislaviensis spisanej w latach 1295-1305 miejscowość wymieniona jest jako Glywitz. W kronice wymienione zostały również wsie, które w procesach urbanizacyjnych zostały wchłonięte przez miasto. Są to obecne dzielnice lub części miasta jak Żerniki zapisane w formach Syrdnicza villa,Syrdnicza Semiani oraz Syrdnik, Sobiszowice jako Novo Sobyssowitz, Ostropa jako Rostropitz, Łabędy jako Labant, Czechowice jako Cechowitz.

ul. Zwycięstwa, źródło: olek.friko.pl/

W 1475 roku w łacińskich statutach Statuta Synodalia Episcoporum Wratislaviensium miejscowość wymieniona jest w zlatynizowanej formie Gleiwice oraz Glywicze. W historii nazwa miasta notowana była różnorodnie Geibitz, Gleywicz, Hliwicz oraz Gleiwitium.

W pruskim urzędowym dokumencie z 1750 roku wydanym w języku polskim w Berlinie przez Fryderyka Wielkiego wymienione są Gleywice pośród innych śląskich miejscowości. Nazwę miejscowości w formie Gliwice-Toszek w książce "Krótki rys jeografii Szląska dla nauki początkowej" wydanej w Głogówku w 1847 wymienił śląski pisarz Józef Lompa. Polską nazwę Gliwiceoraz niemiecką Gleiwitz wymienia Słownik geograficzny Królestwa Polskiego wydany na przełomie XIX i XX wieku.

źródło: wikipedia.pl

czwartek, 6 marca 2014

Nowe media

Zewsząd słyszymy "nowe media". Niby wszyscy wiedzą o co chodzi, ale jak trzeba wytłumaczyć, to już nie jest tak łatwo.

źródło: http://ec.europa.eu/

Zacznijmy od tego, że jeśli są "nowe media", to muszą też być "stare media". Zaliczamy do nich te tradycyjne - prasę, radio i telewizję, czyli te, które charakteryzują się jednokierunkowym przekazem. Nowe media natomiast pozwalają na odpowiedź, na interakcję odbiorcy z nadawcą. Żyjemy w rzeczywistości, w której wymaga się od odbiorcy aktywności.

Internet jest medium nowym, które jak dotąd najbardziej się rozwinęło, ale też wciąż się rozwija. Dzięki niemu mamy dostęp do social mediów, platform blogowych, bankowości czy zakupów on-line. Korzystanie z nich znacznie ułatwia życie. Najnowsze badania wskazują, że korzystamy z internetu z czterech powodów. Są nimi komunikacja, rozrywka, dostęp do informacji i zakupy.

źródło: http://social-media-strategy-template.blogspot.com/

Lev Manovich w artykule "New Media from Borges to HTML" zdefiniował nowe media jako nowe podejście do otaczającej nas rzeczywistości wynikające z możliwości jakie otwierają przed nami wszelkie nowe technologie na ich wczesnym etapie rozwoju.  

Ze zjawiskiem nowych mediów mamy do czynienia od 2001 roku, kiedy to powstała Web 2.0, która przyczyniła się do rozwoju mediów społecznościowych, aplikacji internetowych i blogosfery. Cechami społecznymi sieci 2.0 są:
  • generowanie treści przez użytkowników
  • tworzenie się wokół serwisów rozbudowanych społeczności'
  • wykorzystywanie otwartych licencji, np. Creative Commons
  • wykorzystywanie folksonomii
Tak więc najprościej - nowe media to przede wszystkim media społecznościowe, blogi, vlogi, microblogi, sklepy internetowe i wszystkie inne witryny, które zezwalają na interakcję nadawcy z odbiorcą.

źródło: http://www.digishopgirl.com/

W Gliwicach również prężenie rozwijają się nowe media. Najlepszym przykładem będzie portal Dzisiaj w Gliwicach. Dziś to prężnie działająca firma medialna, pod której szyldem powstał portal, tygodnik Tydzień w Gliwicach i strona na Facebooku. Właśnie na tym portalu społecznościowym wszystko się zaczęło. Pojawiały się informacje, co będzie się działo w mieście w najbliższym czasie, newsy, ciekawostki. Dziś fanpage ma ponad 28 000 like'ów - to o 10 000 mniej niż drugie największe medium w mieście 24Gliwice. Każde gliwickie medium istnieje na portalach społecznościowych, You Tube'ie, niektóre nawet na Instagramie i to dzięki nim trafiają do tak dużej liczby odbiorców.

Zacznijmy od początku

Oko na Gliwice to projekt realizowany w ramach zaliczenia pewnego przedmiotu. W przeszłości już parę razy zaczęłam blogować, jednak za każdym razem mój zapał okazywał się być słomiany.


źródło: http://fundir.org/


Już jakiś czas temu w mojej głowie pojawił się pomysł o stworzeniu bloga na temat mojego miasta rodzinnego. Gliwice to jedno z większych polskich miast. Leżą w Aglomeracji Śląskiej, a mimo to miasto nie jest tak zanieczyszczone - jest zielone! Mamy mnóstwo pięknych i ciekawych miejsc, wartych zobaczenia.

Tym razem mój blog będzie prowadzony co najmniej pół roku, myślę, że dłużej.

Zapraszam na przygodę z Gliwicami !