piątek, 28 marca 2014

O Ostropie słów kilka

Gdzie jest Ostropa, tego większość w Gliwicach nie wie. Jak już ktoś słyszał, to coś tam kojarzy, że chyba jakaś wiocha. Tak się dziwnie jakoś składa, że Ostropa od 1975r. jest dzielnicą Gliwic


www.demotywatory.pl

Fajny demotywator, nie? Ktoś się z nim nie zgadza? O Ostropie zapomniało całe miasto. Tutaj nie ma kanalizacji, parku, placu zabaw. Największy sklep to "Od i Do" i kiosk przy kościele, nawet Żabki nie ma. Stacja paliw dopiero w Chorynskowicach, Biedronka na Wójtowej Wsi (od niedawna). Za to mamy trzy salony samochodowe. Każdy przed domem ma rów z którego śmierdzi, o czym zawsze wspominają mieszkańcy Wilczego Gardła (My chociaż zawsze jesteśmy na mapie Gliwic, Wilcze Gardło czasem jest ucinane). Chodnik jest po jednej stronie ulicy - nie żeby ulica Ignacego Daszyńskiego główną była, a nawet wojewódzką. Nie możemy narzekać, przecież w Ostropie znajduje się węzeł autostradowy - zawsze przecież można A4 do Niemiec jechać, do Heimatu. To już jest osobna sprawa. Bo w Ostropie sami Niemcy mieszkają. Każdy ma podwójne obywatelstwo i każdy język niemiecki zna. Młodsi mieszkańcy coraz mniej go znają, chociaż w szkole uczą się go jako języka ojczystego. Za to wśród nich króluje śląska gwara. Przepraszam, skłamałabym. Rodowici ostropianie tak mają, a teraz sporo obcych tu jest. I domy stawiają i niemieckiego ani śląskiego nie znają. Aa i nie obcych, a cudzych. W Ostropie nie mówi się "on jest obcy", tylko "on jest cudzy", a jak jest cudzy, to trudno, żeby się z nim kolegować, bo pewnie gorol na dodatek (wszyscy wiedzą, że każdy gorol jest zły, bo to wykształcony cwaniak, co o życiu nic nie wie). 

W Ostropie to nawet msze w kościele po niemiecku są odprawiane. Kościół to też odrębna sprawa. Stoi w samym środku dzielnicy i całe ostropskie życie wokół niego się kręci. Tu nie ma tablic z ogłoszeniami, no chyba, że przy cmentarzu, ale też zbędne, bo ksiądz na ambonie wszystko ogłasza, nawet kiedy Remondis po śmieci przyjedzie. Zgadnijcie gdzie odbywają się festyny i zbiórki elektrośmieci? Tak, na placu farskim (przy kościele i cmentarzu). Co tydzień też trzeba iść kościół posprzątać. Nie, nie wszyscy, kolejno, ulicami. A potem każdy patrzy czy sąsiad poszedł, a jak nie, to już cała Ostropa wie. 

Bo u nas wszyscy wszystko wiedzą. O wszystkich. Jeszcze ja sama czegoś o sobie nie wiem, ale sąsiadka już wie. Jest lepsza niż FBI, serio. Niby idzie z wnuczką na spacerek, albo kury paść, ale to pretekst tylko. Przecież musi zobaczyć kto do kogo przyjechał. Z okna też wygląda, w którą stronę sąsiad samochodem wyjeżdża, a kto do niego przyjechał, albo o której do domu wrócił.

Do kur jeszcze wracając. Wiele ostropian hodowlą się zajmuje. Kury, kaczki, gęsi, gołębie są często spotykanymi mieszkańcami ostropskich ogródków. Spotykana jest również trzoda chlewna i bydło - to już w większych gospodarstwach, a ich wciąż nie mało u nas. No i traktory po ulicach jeżdżące - żeby na pole dojechać - bo Ostropa polami jest otoczona. 

W Ostropie prężnie działa OSP, DFK, Chór Heimat, drużyna piłkarska Carbo Gliwice (obecnie druga w tabeli A klasy), trochę gorzej Rada Osiedlowa, filia Biblioteki Miejskiej, która jest czynna trzy razy w tygodniu, natomiast najgorszym ostropskim przybytkiem jest przychodnia zdrowia. Czynna do 15, a lekarz pojawia się dziennie aż na godzinę. Nie ma co narzekać, zawsze można wsiąść w autobus linii 624 (innej nie ma), który w najlepszym razie jeździ co pół godziny i przejechać się do przychodni w Wilczym Gardle albo w Wójtowej Wsi. Spokojnie, za to przychodnia dentystyczna w Ostropie jest wypasiona.

Taka jest właśnie Ostropa, wiejska dzielnica Gliwic. Pachnie kompostem i ściekami, za to ma piękne widoki na pola. Szkoda, że nie na przyszłość.





* Nikogo nie chciałam urazić ani obrazić. Tekst jest felietonem opartym na moich subiektywnych obserwacjach.

1 komentarz: